W świecie baseballu uwaga skupia się zarówno na spektakularnych występach gwiazd w amerykańskiej MLB, jak i na zaciętej rywalizacji w koreańskiej lidze KBO. Ostatnie dni przyniosły fenomenalny pokaz siły Shoheia Ohtaniego, który niemal w pojedynkę uratował swój zespół, podczas gdy w Korei emocje sięgają zenitu w związku z powrotem jednego z czołowych miotaczy i walką jego drużyny o awans do fazy pucharowej.
Dwa ciosy Ohtaniego dla Los Angeles Dodgers
Shohei Ohtani (31 l.), gwiazda Los Angeles Dodgers, po raz kolejny udowodnił swoją wartość, wyprowadzając drużynę z kryzysu. W wyjazdowym meczu przeciwko Baltimore Orioles, rozegranym 8 września na stadionie Oriole Park at Camden Yards, Japończyk zdobył dwa home runy z rzędu, kończąc tym samym serię pięciu porażek swojego zespołu.
Występując jako wyznaczony pałkarz z numerem pierwszym, Ohtani nie kazał długo czekać na popis swoich umiejętności. Już w pierwszej zmianie, przy swoim pierwszym podejściu, potężnie odbił piłkę (sinker o prędkości 152 km/h) posłaną przez miotacza Orioles, Tomoyukiego Sugano. Piłka przeleciała 125,3 metra i wylądowała za centralnym ogrodzeniem, co było 47. home runem Ohtaniego w sezonie. Na kolejny nie trzeba było długo czekać – w trzeciej zmianie ponownie posłał piłkę poza boisko, tym razem po fastballu o prędkości 152,7 km/h, notując swoje 48. wybicie w sezonie i czwarty mecz z wieloma home runami.
Walka o koronę króla home runów i występy Koreańczyków
Dzięki tym dwóm uderzeniom Ohtani zbliżył się na odległość zaledwie jednego home runa do lidera klasyfikacji National League, Kyle’a Schwarbera z Philadelphia Phillies (49 HR). Pościg Japończyka nabrał tempa, zwłaszcza że Schwarber od ośmiu spotkań nie zdołał powiększyć swojego dorobku. Ohtani, który zdobywał tytuł króla home runów w American League w 2023 roku (44) i w National League w 2024 roku (54), walczy o trzecią koronę z rzędu.
W tym samym spotkaniu Dodgersów, koreański drugobazowy Kim Hye-seong, zanotował swoje pierwsze odbicie po powrocie do gry, kończąc mecz z wynikiem 1 na 4 i utrzymując średnią uderzeń na poziomie 0.291. Zwycięstwo Dodgers (5:2) przypieczętował miotacz Clayton Kershaw, dla którego była to dziesiąta wygrana w sezonie, a drużyna umocniła się na pierwszym miejscu w dywizji NL West z bilansem 78-64. Mniej powodów do zadowolenia miał inny Koreańczyk, Lee Jung-hoo z San Francisco Giants, który w meczu przeciwko St. Louis Cardinals nie zaliczył żadnego ważnego odbicia (0 na 4), a jego średnia spadła do 0.267. Jego zespół przegrał 3:4.
Powrót po 711 dniach: Koo Chang-mo znów na boisku
Tymczasem w Korei, po 711 dniach przerwy spowodowanej kontuzjami, na boisko powrócił miotacz NC Dinos, Koo Chang-mo. W meczu przeciwko KIA Tigers, który odbył się 7 września, pokazał, że nie zapomniał, jak się rzuca. Mimo że jego prędkość nie była jeszcze optymalna (maksymalnie 143 km/h), przez trzy zmiany nie pozwolił rywalom na zdobycie punktu, idealnie realizując narzucony mu limit 50 rzutów. Jego występ był dowodem na wciąż wysokie umiejętności, zwłaszcza w zakresie kontroli i radzenia sobie w sytuacjach kryzysowych, co udowodnił, wychodząc bez szwanku z opresji przy zapełnionych wszystkich bazach.
Długa przerwa Koo była wynikiem serii niefortunnych zdarzeń, w tym kontuzji, która wykluczyła go z udziału w Igrzyskach Azjatyckich w Hangzhou, a także problemów zdrowotnych podczas służby wojskowej i późniejszych komplikacji. Jego powrót, choć niezwykle wyczekiwany, nastąpił w bardzo trudnym dla drużyny momencie.
Ciężka sytuacja NC Dinos i spóźniony powrót gwiazdy
Opóźniony powrót Koo Chang-mo ma niestety gorzki posmak. W sierpniu, pod jego nieobecność, rotacja startowa NC Dinos przeżywała ogromny kryzys, notując średnio niewiele ponad cztery zmiany na mecz. To z kolei doprowadziło do przeciążenia rezerwowych miotaczy (bullpen), którzy w kluczowych momentach nie byli w stanie utrzymać korzystnych wyników. Seria czterech porażek na początku września sprawiła, że zespół, który przez cały sierpień toczył zaciętą walkę, zaczął tracić dystans do czołówki.
Obecnie NC Dinos zajmują 7. miejsce w tabeli (bilans 58-62-6) i tracą dwa mecze do piątego miejsca, gwarantującego udział w fazie pucharowej. Matematyczne szanse wciąż istnieją, jednak zadanie jest niezwykle trudne. Dlatego powrót Koo, choć spóźniony, jest tak ważny. Być może jego obecność miesiąc wcześniej odmieniłaby losy zespołu. Teraz jego rola będzie kluczowa nie tylko w kontekście walki do samego końca, ale również dla odbudowy pewności siebie i przygotowania się do przyszłego sezonu, w którym kibice liczą na powrót „zdrowego Koo Chang-mo”.
You may also like
-
Joaquin Niemann blisko mistrzostwa LIV Golf 2025 – wszystko może rozstrzygnąć się w Chicago
-
Lotte Giants wygrywają z Kiwoom: Bohaterowie meczu i zwroty akcji
-
Gilgeous-Alexander błyszczy, Wilki przegrywają drugi mecz z Thunder 103:118
-
Czy Reddick i 23XI Racing przełamią się na torze Kansas?
-
Fils i Cobolli gotowi na przełom w Monte Carlo: młodzi tenisiści celują w sukcesy na ceglanej nawierzchni